Nie od dziś wiemy, że „ W lesie dzieją się zdumiewające rzeczy. Są tam drzewa, które porozumiewają się ze sobą, drzewa, które z oddaniem troszczą się o swe potomstwo oraz pielęgnują starych i chorych sąsiadów, drzewa, które doświadczają wrażeń, mają uczucia i pamięć” Niewiarygodne? Ale prawdziwe!
Nasi wolontariusze: Szymon Bodnar, Ola Grządziel, Paula Klimczak, Wiktoria Kopczyk, Maja Łastówka, Zosia Stąporek, Zuzia Sobala, Amelia Stefanowicz i Maja Walczak, wiedzą, że drzewa to istoty społeczne, tak jak my, i że pomiędzy ludźmi a nimi zachodzą interakcje społeczne, w wyniku których kształtuje się nasza osobowość i tożsamość. Interakcje te mogą być traktowane jako wymiana i gra oraz jako komunikowanie się. Tego dnia doświadczyliśmy wszystkiego naraz…
Po całorocznej, wytężonej pracy las szykuje się do zimowego snu, by na wiosnę ucieszyć nasze zmysły zielenią, zapachem, cieniem i wszystkim, czego dusza zapragnie. W sobotę „graliśmy w różne kolory”, by na wiosnę „zagrać tylko w zielone”.
Na spotkanie z naturą wyruszyliśmy 20 października o godzinie 900. Mieliśmy ważne zadanie do wykonania: posprzątać z liści ścieżkę edukacyjną im. Polskich Olimpijczyków. Wszyscy pracowaliśmy z zapałem godnym najwyższego podziwu. Dobrze wykonana praca dała nam wiele satysfakcji, bo już o godzinie 12. ścieżka lśniła czystością, wijąc się wśród kobierca liści pokrywających pagórkowate wzniesienia niczym piękny wąż wędrujący po lesie. Mijali nas ludzie i towarzyszące im zwierzęta, a my czuliśmy się dumni i szczęśliwi, bo przecież: świeże powietrze, satysfakcja z pracy i ruch to nasi sprzymierzeńcy.
Porządki trwały do południa, ale przyjemność z wykonanej pracy znacznie dłużej. Trochę zmęczeni, ale radośni usiedliśmy przy ognisku przygotowanym przez pana podleśniczego Przemysława Pietrzaka, by rozkoszować się smakiem pysznych kiełbasek przywiezionych przez panią Małgosię Pietrzak, a sponsorowanych przez Nadleśnictwo Kalisz Pomorski. Niewątpliwą atrakcją ogniska był chleb na kiju, który własnoręcznie przygotowała pani Mariola Domańska. Zabrakło tylko muzyki i śpiewu, ale pani Danusia Kulik przeszkoli wszystkich w przyszłości, byśmy mogli zanucić coś na wspólną nutę.
Było pysznie i wesoło, szumiał las, a my upajaliśmy się ostatnimi promykami słońca i odprowadzaliśmy wzrokiem klucze odlatujących żurawi.
I tak oto żegnaliśmy ten niesamowity świat przyrody…
Jeśli ktoś chce usłyszeć o czym mówią drzewa musi dołączyć do naszej grupy wolontariackiej, wtedy zyska zdolność słuchania tego, co one chcą nam przekazać i na pewno nie pożałuje.
Danuta Kulik